środa, 12 marca 2014

Nie ma dróg na skróty

Samochód. Radio. Reklama. Pani nie chce iść na basen, bo ma nadwagę po zimie. Przyjaciółka jej poleca suplement diety. I plan na smartfona. Jakie to proste.
Siłownia. Marzec. Do wakacji 3 miesiące. Uśmiechnięta ładna dziewczyna. Kilka kilogramów za dużo. I mały foszek na instruktora. „Nie chce mi się robić tych ćwiczeń, one mnie męczą. A przede wszystkim nudzą.” Robi ćwiczenia na odwal się, bez entuzjazmu. Uśmiech pojawia się dopiero jak instruktor wraca z pudełkiem. Obca nazwa i nowa formuła. Super-hiper-ekstra-fat-burner-calorries-smasher-fit-pumper-etc. Ten na pewno jest mocniejszy niż ten poprzedni. Tamten też dobrze działał, tylko podjadałam…
Efekt ma być na już. Za mały biceps – wpompuj synthol (obejrzyjcie na Youtube – nie dla wrażliwców). Nie masz siły – energy-drink. Masa? – wiaderko białka. Tu i teraz bierzesz kredyt na swoje zdrowie. Oprocentowany znacznie wyżej niż w Providencie. Tyle, że nie przeliczalny na złotówki w krótkim terminie. Spłacimy go kiedyś. Kolejnymi pigułkami, które będą zmniejszać skutki uboczne tych poprzednich.

A tak naprawdę jest tylko jeden sposób. Systematyczność i cierpliwość. Pokora i praca. Podporządkowanie. Drogi na skróty nie ma. Tylko codzienne pokonywanie swojej słabości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz