To tam jest nasz cel |
Kiedy
szkoliłem menedżerów zawsze ogromnym problemem było ustalenie priorytetów ich
działań. Każdy miał kilka, kilkanaście najważniejszych rzeczy do zrobienia. Najczęściej
pierwsze próby oznaczenia kluczowych zadań kończyły się tym, że 90% zadań było
ocenianych jako priorytet „A”. Rozbijaliśmy potem zadania na pilne i ważne (patrz
Macierz Eisenhowera), rangowaliśmy… Dojście do tego żeby wybrać te kilka
naprawdę najważniejszych zajmowało sporo czasu. Spotykało się często z
niedowierzaniem i niechęcią. Jako zewnętrzny konsultant mogłem pokazać tylko
metodę i drogę. Część z uczestników po szkoleniu stosowała się do tej wiedzy,
część wracała do dawnych przyzwyczajeń. Najlepszym moim doświadczeniem był telefon,
który dostałem od uczestnika 3 albo 4 miesiące po szkoleniu: „Tomek, dzięki,
kiedy skupiłem się na tym co najważniejsze wszystko pozostałe zaczęło się
układać”.
Z
bieganiem jest tak samo. W pierwszym półroczu pękło 1600km. Zrealizowałem
najważniejszy cel – przebiegłem Bieg Rzeźnika w niezłym (11:55) czasie. Przy
okazji trafiły się 3 życiówki, z których liczyłem może na jedną – tą na 15km.
Zaliczyłem 2 maratony, 2 biegi ultra. Bilans bardzo na plus. Nie udało się
uzyskać dobrego wyniku w maratonie – Paryż okazał się zbyt pięknym miastem, żeby
po nim szybko biegać. Dzięki temu lekkiemu niespełnieniu czuję, że mam jeszcze
o co walczyć w drugiej części roku.
Priorytetem
„A” było ukończenie Biegu Rzeźnika. Wszystko inne było podporządkowane. Ultra Podkarpacie
mógłbym pobiec szybciej, ale sam sobie założyłem hamulec, robiłem zdjęcia,
wrzucałem na fejsa. Bo to był sprawdzian mnie, sprzętu, jedzenia, a nie walka o
wynik. Walka była w Bieszczadach. Życiówki przyszły przy okazji. Były pokłosiem
ciężkich treningów.
Drugą
rzeczą o priorytecie „A” było ukończenie kursu instruktorskiego na AWF-ie.
Czasem kolidowało to z przygotowaniami do Rzeźnika, ale żeby oba cele
zrealizować musiałem zrezygnować z działań o niższym priorytecie. Długie –
35-kilometrowe wybiegania musiałem robić w poniedziałek, a nie w weekend jak
zazwyczaj się to planuje, musiałem odpuścić m.in. start w moim ukochanym
Maratonie Lubelskim. Po prostu – jak mówi ludowa mądrość – nie da się łapać wszystkich
srok za ogon.
Trzeci
priorytet „A” to MCI Maratron Mazury. Przebiec go – na szczęście w bardzo
spokojnym tempie, ale jednak 43km (był ciut dłuższy) 5 dni przed ultra – brzmi niczym
szaleństwo. Tyle, że to była sprawa honoru. Najtrudniejsza do pogodzenia z
Rzeźnikiem i dlatego wymagająca specjalnych środków. Dodatkowej regeneracji, odpowiedniej
aklimatyzacji w Bieszczadach.
Jest
takie powiedzenie:
„Jeśli masz
więcej niż trzy priorytety działania, to znaczy, że nie masz żadnego” – Jim Collins
To
zdanie przypomniałem sobie 30-go czerwca gdy zobaczyłem, że zrobiłem 242km. z
założonych w tym miesiącu 250km. Poczułem żal, że nie zrealizowałem celu, ale
przypomniałem sobie, że najważniejszy był Rzeźnik. Te kilka kilometrów mniej
poświęciłem dla regeneracji, po to aby podczas najważniejszego startu tego
półrocza nogi były lżejsze.
W
swojej metodyce preferowałem podejście 3-5-8. Nie więcej niż 3 priorytety „A” –
najważniejsze, kluczowe. Nie więcej niż 5 priorytetów „B” – ważnych, ale
ustępujących miejsca jeśli będzie trzeba tym ważniejszcym. 8 rzeczy o
priorytecie „C” – takich, które fajnie by było zrobić, ale jeśli trzeba – w każdej
chwili można je poświęcić.
Nie
wierzę w to, że można utrzymać motywację i koncentrację startową na 10 imprez
długodystansowych w krótkim czasie. Wiem jak specyficzne i wymagające dla
naszej głowy jest biegnięcie przez kilka, albo nawet kilkanaście godzin. Dlatego
w sezonie warto postawić na 2-3 jasne cele. Skupić się na ich realizacji i
eliminować wszystko, co może przeszkadzać.
Moja
tabelka z pierwszej połowy roku wygląda tak:
Zadanie
|
Priorytet
|
Realizacja
|
Uwagi
|
BIEG RZEŹNIKA < 12h |
A
|
TAK
|
11:55 J
|
Kurs Instruktora Sportu LA |
A
|
TAK
|
|
MCI
Maraton Mazury
|
A
|
TAK
|
|
Ultra
Podkarpacie
|
B
|
TAK
|
8:25
|
Życiówka
na 15km
|
B
|
TAK
|
1:06:44
Chomiczówka
|
Poprawienie
3:27 w maratonie
|
B
|
NIE
|
3:38 Paryż
|
Wynik
poniżej 44min / 10km
|
B
|
TAK
|
42:12 Bieg
Flagi (Personal Best)
|
Przebiec
co najmniej 1500km
|
B
|
TAK
|
1601km
|
Wszystko
pozostałe (w tym życiówka na milę i Maraton Lubelski, którego nie pobiegłem w
tym roku) było niższym priorytetem.
Dla
drugiej połowy roku przygotowałem taką tabelkę.
Zadanie
|
Priorytet
|
Realizacja
|
Uwagi
|
Atak na 3:20 w maratonie |
A
|
|
36. PZU
Maraton Warszawski
|
Atak na 1:32 w półmaratonie |
A
|
|
Półmaraton
Praski lub ew. Półmaraton Królewski
|
Zwiększyć
sprawność ogólną w tym siłę i gibkość
|
A
|
|
|
Chudy
Wawrzyniec
|
B
|
|
|
Poprawić
PB na 10km
|
B
|
|
Do Biegu
Niepodległości włącznie
|
Przebiec
co najmniej 1500km
|
B
|
|
|
|
B
|
|
|
|
B
|
|
|
Jak
widać mam jeszcze miejsce na dwa cele o priorytecie B. Może coś się jeszcze
wyklaruje, może Bieg Szlak Trafi przejdzie z priorytetu C, na B. Ale wiem już
jakie najważniejsze zadania mam na najbliższy czas. Teraz pora dobrać środki.
Wielu
biegaczy biega spontanicznie i nie planuje w dłuższym okresie. Dziś start tu,
jutro tam. Za tydzień fajna połówka – biegnę! We środę trening z grupą X – przyjdę..
Mi jednak podejście bardziej uporządkowane i zaplanowane przynosi bardzo dobre rezultaty,
ale też pozwala uniknąć wielu frustracji na starcie. Oczywiście – porażka może
boleć dużo bardziej, ale wtedy wiem jak wyciągnąć wnioski.
Zachęcam
Was do podejścia 3-5-8 nie tylko w bieganiu, nie tylko w biznesie. Kiedy
skupimy się na tym co najważniejsze, reszta zaczyna się układać. Po prostu. Kiedy
gonimy sprzeczne cele, wpadamy w chaos, przestajemy działać konsekwentnie. Krążymy,
zbaczamy ze ścieżki, gubimy się. Ale jeśli wiemy co jest naszym najważniejszym celem
– możemy iść prosto. Przez ostatnie pół roku śpiewałem sobie w najtrudniejszych
momentach refren piosenki Kultu
„Idę prosto
nie biorę jeńców żadnych…”
bardzo fajny, mądry tekst
OdpowiedzUsuńCieszę się Kuba :)
OdpowiedzUsuń