Fragment flipchartu z analizą AAR, którą robiliśmy z uczesnikami podczas szkolenia"Menedżer Totalny" |
Wiele przełomowych technologii powstaje w laboratoriach i
ośrodkach badawczych prowadzonych przez różnej maści armie. Bez wojskowych
satelitów nie moglibyśmy się dziś cieszyć naszymi zegarkami z czujnikiem GPS,
dzięki któremu kontrolujemy podczas treningu dystans, tempo i pochodne
parametry. Bez sieci wojskowej sieci ARPANET nie byłoby dzisiejszego Internetu
i wszystkich dobrodziejstw jakie biegacze mają dzięki globalnej sieci. Nie
mówiąc o fotografii cyfrowej, bez niej nie mielibyśmy tak bogatych archiwów zdjęć
z naszych startów. Ale nie o tym…
Oprócz wynalazków czysto technicznych, wojsko dostarcza
również mnóstwa metod, sposobów organizacji i narzędzi zarządzania, które
najpierw przeniknęły do biznesu, aby potem trafić pod strzechy. Pisałem
ostatnio o Macierzy Eisenhowera, która rozdziela zadania, które mamy do zrobienia
na dwa wymiary. Rzeczy pilne i rzeczy ważne. Dzięki temu mamy 4 kategorie tzw. „tasków”.
Niepilne i nieważne (olać), pilne i nieważne (deleguj), ważne i niepilne
(zaplanuj czas na nie) i wreszcie pilne i ważne (działaj!). Ale nie o tym…
Po każdym starcie o priorytecie „A” (najważniejszym) i po
niektórych o priorytecie niższym (jeśli coś testowałem) robię sobie takie
krótkie podsumowanie narzędziem, które również zawdzięczamy armii. Amerykańskiej.
AAR, czyli After-Action-Review znakomicie nadaje się do tego żeby usprawniać
powtarzalne, standardowe działania. Choć każdy maraton jest inny, jeśli
spojrzymy na nie jako na pewne projekty, którymi zarządzamy – są tak naprawdę
bardzo podobne. I dlatego AAR znakomicie nadaje się do ciągłego usprawniania
naszej organizacji kolejnych powtarzalnych wyzwań.
Narzędzie jest banalne w zrozumieniu, pierwsze zastosowanie
wydaje się bardzo proste, ale z czasem, im lepiej się nim posługujemy, im
więcej razy zrobimy AAR, tym więcej niuansów zauważymy. Metoda polega na
zadaniu sobie po projekcie (niekoniecznie biegu, niekoniecznie starcie – ja używałem
tego również do działań biznesowych) 4 kolejnych pytań.
1. Jaki cel miałem osiągnąć?
2. Jaki cel osiągnąłem?
3. Jakie działania się sprawdziły i zastosuję je w
przyszłości?
4. Co się nie sprawdziło i zmienię następnym razem,
aby uzyskać lepszy rezultat?
Proste? A więc po kolei!
1. Jaki cel miałem osiągnąć?
Parametry, liczby, konkrety. Jak najdokładniejszy opis, bez
żadnego komentarza. Przykładowe rzeczy, które mogą się tu znaleźć:
a)
złamać 3:30 w maratonie
b)
pokonać maraton bez chwili marszu
c)
w ciągu miesiąca przebiec 150km
Kiedy pracujemy z grupami – często może się okazać, że różne osoby
różnie definiują cele. Zazwyczaj świadczy to o tym, że szef, kierownik projektu
niezbyt jasno określił zadanie. Podobnie czasem przy bieganiu – warto by zawodnik i trener tak samo definiowali co chcą osiągnąć
w danym projekcie.
2. Jaki cel osiągnąłem?
Najtrudniejsze w tym punkcie jest pominięcie komentarza.
Zostajemy na poziomie suchych faktów, danych. Pomijamy słowa typu „tylko” albo „aż”.
Nie szukamy pochwał ani usprawiedliwień. Czysty wynik. Odnosząc to do
przykładowych zadań z części 1. możemy np. napisać:
a)
3:31:07 (-)
b)
Bez marszu (+)
c)
154,11km (+)
W tym momencie warto zrobić bilans – jedynie na zasadzie zadania
zaliczonego lub nie (plusiki i minusiki w nawiasach). Często ludzie –
szczególnie w sytuacji niezrealizowania celu – mają tendencję do
usprawiedliwiania, albo przedefiniowywania celu. Np. w sytuacji a) „pobiegłem co
prawda 3:31:07, ale było gorąco”, albo „pobiegłem co prawda 3:31:07, ale jestem
zadowolony, bo pokonałem na trasie Jana Kowalskiego”. W pierwszym zdaniu – nie ma
miejsca na usprawiedliwienia, nie o to chodzi, celem AAR jest lepsze wykonanie
zadania w przyszłości. W przypadku przedefiniowania celu – warto na chwilę
wrócić do punktu 1. i zastanowić się co było ważniejsze – złamanie 3:30 czy
pokonanie Kowalskiego? Czemu dalibyśmy priorytet „A”?
3.
Jakie działania się sprawdziły i zastosuję je w
przyszłości?
Odpowiedź na powyższe pytanie wbrew pozorom wcale nie jest łatwa. Jesteśmy wychowani w kulturze, która w dużym stopniu koncentruje
się na niedoskonałościach. Nauczyciel w szkole na czerwono podkreślał błędy, które
zrobiliśmy. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, żeby szukać co poszło nie tak. W trzecim punkcie AAR jest miejsce na znjadowanie najlepszych praktyk, tego co się sprawdza, nawet jeśli
jest to banalne i proste. Na tej podstawie tworzymy listę „rzeczy
do zrobienia przed kolejnym projektem”. Warto wyodrębnić sobie kilka obszarów,
w których będziemy szukać sprawdzonych rozwiązań. Np. dla startów zdefiniowałem sobie: trening, logistyka okołostartowa, sytuacje życiowe, przebieg
startu, inne. Przykład dla podpunktu a) dla każdego z powyższych obszarów:
+ czułem się dobrze przygotowany (trening),
+ śniadanie przed startem dało mi energię na 10km, a nie
obciążało żołądka (logistyka),
+ udało się załatwić urlop na dzień przed maratonem,
spokojnie mogłem dojechać (sytuacje życiowe),
+ ustawiłem się w dobrej strefie (przebieg),
+ dobra organizacja maratonu pozwala skupić się na biegu (inne).
4.
Co się nie sprawdziło i zmienię następnym razem,
aby uzyskać lepszy rezultat?
Tutaj szczerze i bez owijania w bawełnę musimy skonfrontować
się z tym co możemy ulepszyć przed kolejnym startem. Nie szukać winnych, nie
dokładać sobie, ale szukać obszarów poprawy i rozwiązań, które mogą podnieść
start na wyższy poziom. Warto się odnieść do tych samych obszarów, które
wyodrębniliśmy w punkcie trzecim. Pozwolę sobie już nie rozpisywać tego punktu
na abstrakcyjnym przykładzie, za to pokażę Wam mój AAR po maratonie w Paryżu
2014.
MARATON PARYŻ 06.04.2014 |
Priorytet „B”
|
|
Co miałem osiągnąć?
|
Co osiągnąłem?
|
|
3:27 lub lepiej
|
3:38:44 (cel niezrealizowany)
|
|
Jakie działania się sprawdziły i zastosuję je w przyszłości?
|
Co się nie sprawdziło i zmienię następnym razem, aby uzyskać lepszy
rezultat?
|
|
Trening:
- dobre przygotowanie szybkościowe
- dobra waga startowa
- siła biegowa
Logistyka:
- wcześniejszy przylot
- sam w hostelu = koncentracja
- spokojne ogarnięcie dojazdu na start
- banan i czekoladka przed startem
- odpowiedni strój startowy
- bluza „do wyrzucenia” na dogrzanie się na starcie
- brak rzeczy w depozycie = spokój na starcie
- jakość energetyczna żeli
Życiowe:
-
Przebieg:
- start z właściwej strefy
- swobodny bieg w pierwszej części dystansu
Inne:
- dobra, szybka trasa
- dużo kibiców, różnorodność
|
Trening:
- zabrakło wytrzymałości ogólnej
- zlekceważyłem słabe wykonanie treningu wytrzymałości tempowej
Logistyka:
- opakowanie „lotnicze” na żele jest za sztywne
- żele o za gęstej konsystencji
- startówki nie do końca rozbiegane – prawdopodobnie powinny być o
pół numeru większe
- jedzenie hinduskie było za ciężkie przed maratonem
- za dużo spacerów w przeddzień
Życiowe:
-
Przebieg:
- zbyt ambitne założenie w pierwszej części (1/2 w 1:40) w stosunku
do założonego celu
- brak kalorii (na trasie izo tylko w jednym miejscu)
- zbędne „dokładanie sobie” wyników innych osób
Inne:
- upał po chłodnym dniu
|
|
Dzięki metodzie AAR mam pewien porządek przed kolejnym startem. Wiem, co muszę zrobić, a jakich błędów mogę uniknąć. Wiem też na przykład, czego mogę się spodziewać jeśli z jakichś względów zabraknie mi np. długiego wybiegania. Analiza jest chłodna, skoncentrowana na osiąganie coraz lepszych rezultatów. I o to chodzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz