czwartek, 3 lipca 2014

W jaki sposób amerykańska armia pomaga mi biegać?

Fragment flipchartu z analizą AAR, którą robiliśmy
z uczesnikami podczas szkolenia"Menedżer Totalny"
Wiele przełomowych technologii powstaje w laboratoriach i ośrodkach badawczych prowadzonych przez różnej maści armie. Bez wojskowych satelitów nie moglibyśmy się dziś cieszyć naszymi zegarkami z czujnikiem GPS, dzięki któremu kontrolujemy podczas treningu dystans, tempo i pochodne parametry. Bez sieci wojskowej sieci ARPANET nie byłoby dzisiejszego Internetu i wszystkich dobrodziejstw jakie biegacze mają dzięki globalnej sieci. Nie mówiąc o fotografii cyfrowej, bez niej nie mielibyśmy tak bogatych archiwów zdjęć z naszych startów. Ale nie o tym…

Oprócz wynalazków czysto technicznych, wojsko dostarcza również mnóstwa metod, sposobów organizacji i narzędzi zarządzania, które najpierw przeniknęły do biznesu, aby potem trafić pod strzechy. Pisałem ostatnio o Macierzy Eisenhowera, która rozdziela zadania, które mamy do zrobienia na dwa wymiary. Rzeczy pilne i rzeczy ważne. Dzięki temu mamy 4 kategorie tzw. „tasków”. Niepilne i nieważne (olać), pilne i nieważne (deleguj), ważne i niepilne (zaplanuj czas na nie) i wreszcie pilne i ważne (działaj!). Ale nie o tym…
Po każdym starcie o priorytecie „A” (najważniejszym) i po niektórych o priorytecie niższym (jeśli coś testowałem) robię sobie takie krótkie podsumowanie narzędziem, które również zawdzięczamy armii. Amerykańskiej. AAR, czyli After-Action-Review znakomicie nadaje się do tego żeby usprawniać powtarzalne, standardowe działania. Choć każdy maraton jest inny, jeśli spojrzymy na nie jako na pewne projekty, którymi zarządzamy – są tak naprawdę bardzo podobne. I dlatego AAR znakomicie nadaje się do ciągłego usprawniania naszej organizacji kolejnych powtarzalnych wyzwań.

Narzędzie jest banalne w zrozumieniu, pierwsze zastosowanie wydaje się bardzo proste, ale z czasem, im lepiej się nim posługujemy, im więcej razy zrobimy AAR, tym więcej niuansów zauważymy. Metoda polega na zadaniu sobie po projekcie (niekoniecznie biegu, niekoniecznie starcie – ja używałem tego również do działań biznesowych) 4 kolejnych pytań.
1.    Jaki cel miałem osiągnąć?
2.   Jaki cel osiągnąłem?
3.   Jakie działania się sprawdziły i zastosuję je w przyszłości?
4.   Co się nie sprawdziło i zmienię następnym razem, aby uzyskać lepszy rezultat?

Proste? A więc po kolei!

1. Jaki cel miałem osiągnąć?
Parametry, liczby, konkrety. Jak najdokładniejszy opis, bez żadnego komentarza. Przykładowe rzeczy, które mogą się tu znaleźć:
a)      złamać 3:30 w maratonie
b)      pokonać maraton bez chwili marszu
c)       w ciągu miesiąca przebiec 150km

Kiedy pracujemy z grupami – często może się okazać, że różne osoby różnie definiują cele. Zazwyczaj świadczy to o tym, że szef, kierownik projektu niezbyt jasno określił zadanie. Podobnie czasem przy bieganiu – warto by zawodnik i trener tak samo definiowali co chcą osiągnąć w danym projekcie.

2.    Jaki cel osiągnąłem?
Najtrudniejsze w tym punkcie jest pominięcie komentarza. Zostajemy na poziomie suchych faktów, danych. Pomijamy słowa typu „tylko” albo „aż”. Nie szukamy pochwał ani usprawiedliwień. Czysty wynik. Odnosząc to do przykładowych zadań z części 1. możemy np. napisać:
a)      3:31:07 (-)
b)      Bez marszu (+)
c)       154,11km (+)

W tym momencie warto zrobić bilans – jedynie na zasadzie zadania zaliczonego lub nie (plusiki i minusiki w nawiasach). Często ludzie – szczególnie w sytuacji niezrealizowania celu – mają tendencję do usprawiedliwiania, albo przedefiniowywania celu. Np. w sytuacji a) „pobiegłem co prawda 3:31:07, ale było gorąco”, albo „pobiegłem co prawda 3:31:07, ale jestem zadowolony, bo pokonałem na trasie Jana Kowalskiego”. W pierwszym zdaniu – nie ma miejsca na usprawiedliwienia, nie o to chodzi, celem AAR jest lepsze wykonanie zadania w przyszłości. W przypadku przedefiniowania celu – warto na chwilę wrócić do punktu 1. i zastanowić się co było ważniejsze – złamanie 3:30 czy pokonanie Kowalskiego? Czemu dalibyśmy priorytet „A”?

3.       Jakie działania się sprawdziły i zastosuję je w przyszłości?

Odpowiedź na powyższe pytanie wbrew pozorom wcale nie jest łatwa. Jesteśmy wychowani w kulturze, która w dużym stopniu koncentruje się na niedoskonałościach. Nauczyciel w szkole na czerwono podkreślał błędy, które zrobiliśmy. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, żeby szukać co poszło nie tak. W trzecim punkcie AAR jest miejsce na znjadowanie najlepszych praktyk, tego co się sprawdza, nawet jeśli jest to banalne i proste. Na tej podstawie tworzymy listę „rzeczy do zrobienia przed kolejnym projektem”. Warto wyodrębnić sobie kilka obszarów, w których będziemy szukać sprawdzonych rozwiązań. Np. dla startów zdefiniowałem sobie: trening, logistyka okołostartowa, sytuacje życiowe, przebieg startu, inne. Przykład dla podpunktu a) dla każdego z powyższych obszarów:
+ czułem się dobrze przygotowany (trening),
+ śniadanie przed startem dało mi energię na 10km, a nie obciążało żołądka (logistyka),
+ udało się załatwić urlop na dzień przed maratonem, spokojnie mogłem dojechać (sytuacje życiowe),
+ ustawiłem się w dobrej strefie (przebieg),
+ dobra organizacja maratonu pozwala skupić się na biegu (inne).

4.       Co się nie sprawdziło i zmienię następnym razem, aby uzyskać lepszy rezultat?

Tutaj szczerze i bez owijania w bawełnę musimy skonfrontować się z tym co możemy ulepszyć przed kolejnym startem. Nie szukać winnych, nie dokładać sobie, ale szukać obszarów poprawy i rozwiązań, które mogą podnieść start na wyższy poziom. Warto się odnieść do tych samych obszarów, które wyodrębniliśmy w punkcie trzecim. Pozwolę sobie już nie rozpisywać tego punktu na abstrakcyjnym przykładzie, za to pokażę Wam mój AAR po maratonie w Paryżu 2014.

MARATON PARYŻ 06.04.2014


Priorytet „B”
Co miałem osiągnąć?
Co osiągnąłem?
3:27 lub lepiej

3:38:44 (cel niezrealizowany)
Jakie działania się sprawdziły i zastosuję je w przyszłości?
Co się nie sprawdziło i zmienię następnym razem, aby uzyskać lepszy rezultat?
Trening:
- dobre przygotowanie szybkościowe
- dobra waga startowa
- siła biegowa

Logistyka:
- wcześniejszy przylot
- sam w hostelu = koncentracja
- spokojne ogarnięcie dojazdu na start
- banan i czekoladka przed startem
- odpowiedni strój startowy
- bluza „do wyrzucenia” na dogrzanie się na starcie
- brak rzeczy w depozycie = spokój na starcie
- jakość energetyczna żeli

Życiowe:
-

Przebieg:
- start z właściwej strefy
- swobodny bieg w pierwszej części dystansu

Inne:
- dobra, szybka trasa
- dużo kibiców, różnorodność
Trening:
- zabrakło wytrzymałości ogólnej
- zlekceważyłem słabe wykonanie treningu wytrzymałości tempowej

Logistyka:
- opakowanie „lotnicze” na żele jest za sztywne
- żele o za gęstej konsystencji
- startówki nie do końca rozbiegane – prawdopodobnie powinny być o pół numeru większe
- jedzenie hinduskie było za ciężkie przed maratonem
- za dużo spacerów w przeddzień

Życiowe:
-

Przebieg:
- zbyt ambitne założenie w pierwszej części (1/2 w 1:40) w stosunku do założonego celu
- brak kalorii (na trasie izo tylko w jednym miejscu)
- zbędne „dokładanie sobie” wyników innych osób

Inne:
- upał po chłodnym dniu

Dzięki metodzie AAR mam pewien porządek przed kolejnym startem. Wiem, co muszę zrobić, a jakich błędów mogę uniknąć. Wiem też na przykład, czego mogę się spodziewać jeśli z jakichś względów zabraknie mi np. długiego wybiegania. Analiza jest chłodna, skoncentrowana na osiąganie coraz lepszych rezultatów. I o to chodzi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz