sobota, 13 grudnia 2014

Bieganie jest nudne!

Pixabay


Biegam regularnie już prawie 9 lat i powiem Wam coś: bieganie jest nudne! Cudowne, ale nudne. Herezja? Może trochę tak. Czułem to od jakiegoś czasu, ale nie potrafiłem tego zwerbalizować. Ale dziś rano, kiedy leżałem w wannie tytuł tego felietonu przyszedł do mnie sam. Zanurzony w ciepłej wodzie zrozumiałem. Bieganie jest nudne.

Oczywiście, nie w taki sposób jak o tym myślą niebiegający mugole. Jeśli ktoś sporadycznie wychodzi potruchtać, to wiem, że trudno jest złapać tę biegową koncentrację na rytmie kroków i oddechów. Na pewno sporty zespołowe dają więcej stymulacji i bodźców na minutę, ale bieganie daje inny rodzaj doznań. W tym sensie – nie jest nudne. Nudne stało się dla mnie coś innego…

Siedziałem w kuchni obskurnego hostelu gdzieś w Europie. Przez korytarz przewijali się identyczni backpackerzy. Wszystko było do bólu konwencjonalne. Dormitoria, trasy turystyczne i kolejne destynacje. Te same przewodniki i konserwy. Dziewczyny w krótkich spodenkach i traperach, chłopaki w bojówkach i T-shirtach. Where are you from? Have you been to…? Do you know how to get to…? It’s absolutelty amazing and uncommon place! Small-talki i licytacja, kto dotarł w bardziej „nieturystyczne” miejsce. Grupa ludzi, których trajektorie życia przecięły się w tym miejscu i czasie, ludzi którzy zobaczą się raz w życiu. I wśród gwaru podchmielonych zdobywców świata przysiadł się V. Przy kolejnym sączonym piwie spytał mnie: „But deep in your heart, are you a happy man?”. Przegadaliśmy pół nocy i rozjechaliśmy się do naszych światów.

Jest taki dowcip: Po czym poznać na imprezie triathlonistę lub biegacza? Po niczym, sam Ci o tym powie. Bieganie bardzo karmi ego biegającego. Dlatego niezbyt lubię imprezy z biegaczami. Życiówki, nowe buty, ciężkie treningi, udane starty… Trasy, błędy pomiaru, odżywianie, kolejne wyzwania… Słyszałem to setki razy, sam o tym mówiłem o tym tysiące razy. Miliony. Tak moi drodzy… o większości z Was wiem jaki macie rekord w maratonie, gdzie pobiegniecie w przyszłym roku, jakie są Wasze ulubione buty. A nie wiem kim jesteście. Tak po ludzku. Gdzie pracujecie, jacy jesteście „deep in your heart”… Bo bieganie to często wygodna poza, ucieczka, łatwy sposób karmienia własnego ego. Sam wiem o tym najlepiej. Ale za kilometrami stoi człowiek. Za życiówkami, wybieganiami jest „real life”. Mniej spektakularne. Ten nasz piec, w którym  palimy treningowymi endorfinami. Znam ludzi, którzy biegają kompulsywnie. Znam takich, którzy biegają straceńczo. Znam takich, którzy uciekają i takich, którzy gonią. Wszyscy oni też mieszkają po trochu we mnie. Znam te historie…


Dziś wieczorem kultowy „Bieg od Metra”. Ponad 23km wzdłuż wciąż jedynej linii warszawskiego metra. Prawie 3 godziny (światła, skrzyżowania itp.) w tempie konwersacyjnym. Nie chcę dziś gadać o bieganiu. To jest nudne. Chcę słuchać o Was. Bez odznak w endo, bez statusów na fejsie. Bo ciekawi są ludzie. Bieganie jest nudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz