Nie wierzę w głosowania przez internet. Są to zazwyczaj konkursy
popularności i żebrolajków. Wierzę w opinię ekspertów. Subiektywną ocenę. Tak,
wiem, big data, opinie, ankiety, zaawansowane metody statystyczne... Ale i tak wierzę
w moc obliczeniową naszego mózgu, w te heurystyczne procesy, które odbywają się
poniżej poziomu naszej świadomości. W Gladwellowski błysk. I tak stworzyłem mój
subiektywny ranking najlepszych imprez biegowych 2014 roku.
Metodologia
Do sporządzenia rankingu biegów 2014 użyłem najpotężniejszej
maszyny obliczeniowej do jakiej mam dostęp – własnego mózgu. Odstawiłem Excela.
Nie analizowałem, nie przyznawałem punktów, wag, gwiazdek. Zaufałem pierwszym
odczuciom. Zestawiłem moje starty z tego roku i wszystko wydało mi się jasne. W
kolejności biegłem: Guzik z Pętelką, Bieg Chomiczówki, Półmaraton Warszawski, Paris
Maraton, Bieg Flagi, Piaseczyńska Mila Konstytucyjna, Ekiden, Ultramaraton Podkarpacki, Maraton Mazury, Bieg Rzeźnika, Świętojański Bieg Po Prawdziwej
Warszawie, Letni Roberton Kabacki, Bieg Szlak Trafi, Półmaraton Praski, Maraton
Warszawski, Półmaraton Gliwice, Bieg Niepodległości, Odważ się być Zdrowym, Bieg
na Fali. Pobiegnę jeszcze jeden, ale wiem czego się spodziewać po Biegu od
Metra. I chyba tyle.
Pomyślałem też o czterech kategoriach, bez wyróżniania do
ilu kilometrów jest bieg długi, a do ilu krótki. Ot tak, na czuja. Do tego
postanowiłem wybrać subiektywnie najlepszą imprezę biegową w jakiej brałem
udział w 2014 roku. Dopiero po tym jak już wybrałem zwycięzców – dopisałem uzasadnienia.
Najlepszy bieg
krótki: Bieg Szlak Trafi (13km)
Pierwszy raz biegłem w Parchatce i byłem zachwycony. Wspaniała trasa
lessowymi wąwozami Lubelszczyzny, cudowni organizatorzy, brak nadęcia i impreza
wielkości „akurat”. Na tyle mała, żeby niemal wszystkich ogarnąć, na tyle duża,
żeby była zabawa. Boję się, że jeśli w przyszłym roku przyjedzie więcej osób Bieg
Szlak Trafi straci ten lokalny, ciepły charakter. Ale za ten rok – puchar.
Najlepszy bieg długi:
Ultramaraton Podkarpacki (72km)
Dlaczego? Bo doświadczyłem tutaj tego, co już bardzo rzadko
można znaleźć. Samotności długodystansowca. Długich kilometrów pokonywanych bez
niczyjej obecności. Czasem gonienia jakiejś sylwetki, czasem bycia doganianym.
Przelotnych rozmów, pozdrowień i na powrót samotnej walki. Coś, czego zabrakło
mi w Biegu Rzeźnika, który od startu do mety biegłem w towarzystwie innych par.
Rzeźnik stracił trochę tego bieszczadzkiego klimatu sprzed lat. Dlatego wygrywa
naprawdę dzikie Podkarpacie. Znowu – pełne wspaniałych ludzi na przepakach.
Najlepszy bieg
towarzyski (bez pomiaru czasu): Świętojański Bieg Po Prawdziwej Warszawie (kilkanaście kilometrów)
Jak co roku – w czerwcową noc biegliśmy z przewodnikiem
Rafałem po Bielanach. Przed północą nieopodal kamedulskich eremów kręciliśmy dziewczyny
na drewnianej karuzeli, a potem sprowadziliśmy nad Wisłę, gdzie straciły wianki.
Wszystko przy dźwiękach starodawnych pieśni świętojańskich.
Najgorszy bieg:
Półmaraton Praski (21,1km)
Tu konkurencji nie było. Wybór był oczywisty. Rozbudzone
oczekiwania, spore błędy organizacyjne i zadufanie organizatorów. Najgorszy
bieg, w jakim brałem udział od czasów 6-go mBank Maratonu w Łodzi w 2009 roku. W
2015 na pewno ominę Półmaraton Praski szerokim łukiem.
No i nagroda specjalna. Najlepszy z najlepszych… W moim prywatnym rankingu biegowym na ten tytuł zasłużył…
ULTRAMARATON PODKARPACKI jest dla mnie Biegiem Roku 2014!
Chyba muszę wymyślić jakąś nagrodę. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz